Panie całowały, panowie ściskali dłonie, wszyscy śpiewali "Sto lat...", a gdy Julian Gozdowski szedł w szpalerze biegaczy pod nartami, i zagrało "We are the Champions", łzy pojawiły się w oczach nie tylko wspaniałego jubilata...
Tak, jak na Biegu Piastów, tak i dziś, byli ludzie znani i nieznani, starzy, młodzi i wieku średnim, ale połączeni miłością do nart biegowych, jak również szacunkiem i sympatią do Juliana Gozdowskiego.
Objawów tej sympatii było wiele, a największą pomysłowością popisali się biegacze z Leszna, którzy przybyli z pokaźnym plakatem z podobizną dostojnego jubilata z berłem w koronie i hasłem "Julian Wielki".

Najpierw był jednak start z nartami w rękach na Polanie Maliszewskiego. Sygnał do startu dał bohater dnia. Biegacze przemaszerowali na Polanę Jakuszycką, gdzie wyznaczono metę. Tu utworzyli szpaler z podniesionymi nartami, a potem złożyli życzenia. Całą operacją dowodził komandor Biegu Piastów, Dariusz Serafin.
Julian Gozdowski jak zwykle mówił, że Polana Jakuszycka jest ich - biegaczy. Tysięcy biegaczy… Każdemu biegaczowi wręczał medal – wyjątkowy, urodzinowy, ze swym wizerunkiem oraz datą i miejscem swych urodzin o nazwie Czortków.
W 2016 minie 40 lat od pierwszego Biegu Piastów. Julian Gozdowski poświęcił więc temu wydarzeniu prawie pół życia. Jak sam podkreśla, oddał Bieg Piastów w dobre ręce – grupy kilkudziesięciu pasjonatów nart biegowych, którzy rozwijają jego dzieło.