Cztery dni karkonosko - izerskiego ścigania minęły szybko i aż nie chce się wierzyć, że następne Bike Adventure dopiero za rok... Miesiące wytężonej pracy nad logistyką, trasami, zaopatrzeniem i wszystkim tym, co jest potrzebne żeby duży prestiżowy wyścig odbył się bez żadnych zakłóceń minęły, padł pierwszy strzał startera i zaczęła się kolejna kolarska przygoda. Trwała cztery dni i pozostały po niej świeże radosne wspomnienia i mimo że kurz z karkonoskich singli już opadł, to hasło "Bike Adventure" wciąż jeszcze wywołuje u wielu pozytywne skojarzenia, a dni spędzone w Szklarskiej Porębie nie dadzą tak łatwo o sobie zapomnieć. Jeszcze raz przypomnijmy - przez cztery dni ścigało się tu prawie 700 zawodników z piętnastu krajów! Na mecie czwartego etapu wszyscy zgodnie powtarzali: "Za rok znowu przyjeżdżamy!"
Górska etapówka to coś zupełnie wyjątkowego - i dla zawodników, i dla organizatorów. Nazwa wyścigu doskonale oddaje ducha tej imprezy: musi być przecież sporo "bike", ale jest też odpowiednio dużo "adventure". Ścigamy się przecież i rywalizujemy - to jasne, ale jesteśmy tu też dla przygody i nie musimy jej za bardzo szukać - sama nas znajdzie. Spora ilość niewiadomych i niespodzianek może być też przekleństwem - defekty, kontuzje, wypadki, pogoda zmieniająca warunki na trasie... To wszystko na Bike Adventure mamy. Zawsze też może się pojawić zniechęcenie, zmęczenie, spaść może motywacja - trzeba pamiętać, że za metą pierwszego czy drugiego etapu wyścig się nie kończy. Tu trzeba przejechać cztery. Symboliczny, pamiątkowy medal finishera staje się podczas wyścigu najbardziej pożądanym sportowym trofeum...
Etapowy wyścig MTB to także pole do popisu dla naprawdę mocnych zawodników i oprócz sporej dawki przygody mieliśmy też po prostu wyścig na kapitalnym sportowym poziomie. Czołówka naszych zawodników do końca odpierała ataki zagranicznych górali skuszonych punktami UCI i nagrodami finansowymi. Na głównym dystansie w wyścigu UCI od początku tempo dyktował team JBG2 CryoSpace, delegując niejako do zwycięstwa Adriana Brzózkę. Drugi w generalce był Mariusz Kozak, a trzeci Mariusz Michałek. W wyścigu Pań przez cztery dni trwały kolarskie szachy między Michaliną Ziółkowską (Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team) a reprezentantką Słowacji Janką Keseg Štefkovą. Ostatecznie generalkę wygrała ta druga, a trzecie miejsce zajęła Veronika Weiss (Edelsten MTB Ladies) z Niemiec. Poza klasyfikacją UCI, na dystansie PRO triumfował Mathias Frohn (Team Firebike Hadelshof, Niemcy) przed Marcinem Urbaniakiem i Mateuszem Mrozem (Mróz Rowery Team). Wśród kobiet generalkę wygrała Nadia Kolomiets (Ghost Team Ukraine) przed Agnieszką Urodą - Hampelską (Rafako Orbea MTB Team) i Aliną Serafin (THP Team). Walka na czterech etapach trwała też na dystansie FUN, a w klasyfikacji generalnej po czterech ciężkich dniach na najwyższy stopień podium wkroczył Janik Kossack (Focus Rapiro Racing, Niemcy). Drugi był Michał Konradowski (2x3 Racing Team), a trzeci Mariusz Gałuszka (Ajan Iron Team Jawor). Zuzanna Krzystała - Stępień (SUP Lifting Team Bugla Bike Service) wygrała FUNa w klasyfikacji kobiet, wyprzedzając Agnieszkę Patokę (ASE Trek Gdynia) i Magdalenę Zawiertę (WKK Wieruszów). W klasyfikacji generalnej na obu dystansach nagrodzono oczywiście również najlepszych zawodników i zawodniczki we wszystkich kategoriach wiekowych, a także w rywalizacji par i klasyfikacji drużynowej. Atmosfera całej ceremonii dekoracji była po prostu wyjątkowa.
Na czas wyścigu wyrosło w Szklarskiej Porębie małe kolarskie miasteczko - z codzienną popołudniową ucztą w ramach pasta - party, bufetem, z pracującym non - stop serwisem rowerowym, Strefą Regeneracji, masażami, zabiegami w kriokomorze, biurem zawodów, stanowiskami do mycia rowerów itp. Codziennie też z bazy wyścigu wyruszały kolejne etapy CryoSpace Bike Adventure i codziennie kończyliśmy wyścig dekoracją etapowych zwycięzców. Ścigaliśmy się na zmianę w Górach Izerskich i Karkonoszach, po wygodnych szutrach, wąskich singlach, granitowych głazach, korzeniach, świerkowych i bukowych borach, wśród skał, szumiących potoków, na krętych zjazdach, gdzie żwir i kamienie sypały się spod kół, na długich podjazdach pokonywanych resztkami sił...
Organizatorzy zapewniają - za rok będzie jeszcze więcej "bike" i jeszcze więcej "adventure"!